Kiedy wyginęły dicynodonty?

Autorzy: Tomasz Skawiński


Dicynodonty to ważna grupa przeważnie dość dużych, roślinożernych synapsydów („gadów ssakokształtnych”) z grupy terapsydów. Były ważnym składnikiem późnopermskich i triasowych ekosystemów. O ile czas ich powstania nie wywołuje większych kontrowersji (miało to miejsce w późnym permie), data ich wyginięcia była przedmiotem wielu sporów. Nie budzi wątpliwości, że dicynodonty bardzo poważnie ucierpiały podczas wymierania permskiego, które przetrwało raptem kilka taksonów (jak np. Lystrosaurus, który świetnie radził sobie w spustoszonym świecie), ale wkrótce dicynodonty zaczęły odbudowywać swoją pozycję. Pojawiły się nowe formy, często osiągające spore rozmiary, jak Kannemeyeria czy Placerias. Mimo to dicynodonty niedługo cieszyły się swoim odrodzeniem. W osadach jurajskich nie znajdujemy już ich śladów (gwoli ścisłości, opisano szczątki domniemanego dicynodonta z australijskiej dolnej kredy – jest to jednak kontrowersyjne znalezisko, o niejasnej przynależności taksonomicznej). Sugerowano więc, że wyginęły one pod koniec karniku, kiedy miał miejsce tzw. „epizod wilgotny” i wyginęło wiele grup organizmów. Później jednak w Polsce, w Lipiu Śląskim w Lisowicach, odkryto szczątki dicynodontów, które niewątpliwie pochodzą z okresu późniejszego niż karnik, a więc dicynodonty nie mogły wtedy wyginąć – a przynajmniej nie wszystkie. Kiedy dokładnie to nastąpiło? Wszystko zależy od dokładnego datowania stanowiska w Lipiu Śląskim. Na podstawie danych palinologicznych (pyłków roślin) oraz skamieniałości wodnych bezkręgowców (muszloraczków) jego odkrywcy ocenili jego wiek na retyk (wiek/piętro tuż przed końcem triasu). Uznano to za dość zaskakujące, bo większe odkryte tam kręgowce to przedstawiciele grup, które znane są przede wszystkim ze starszych osadów.

Rekonstrukcja dicynodonta z Lisowic (CC-BY-3.0)


W kontekście biostratygrafii lisowickich osadów nigdy nie brano jednak pod uwagę skamieniałości kręgowców. Są one zwykle rzadkie, więc obecnie nieczęsto rozpatruje się je w tym kontekście. Teraz jednak Grzegorz Racki i Spencer Lucas postanowili to właśnie zrobić, posiłkując się podejściem XIX-wiecznego przyrodnika Georges’a Cuviera, który właśnie skamieniałości dużych kręgowców uważał za szczególnie użyteczne w badaniu zapisu kopalnego.
Dlaczego jednak Cuvier tak uważał? Na przełomie XVIII i XIX wieku, gdy działał Cuvier, wciąż dominował dogmat religijny, zgodnie z którym dzieło boskiego stworzenia jest z definicji pełne i doskonałe. Jeśli nawet tylko jeden gatunek wyginąłby, oznaczałoby to, że ta „pełność” została zniszczona – co było nie do zaakceptowania z teologicznego punktu widzenia. Oczywiście już wtedy znajdowano liczne skamieniałości zwierząt, których nigdy nie widziano żywych, jak np. amonity. W przypadku amonitów można jednak było przyjąć, że te zwierzęta mogą żyć w morskich głębinach, które były wówczas (i na dobrą sprawę są do dzisiaj) bardzo słabo zbadane. Obszary lądowe poznano jednak (i wciąż poznawano) znacznie dokładniej, więc sugestia, że ogromne zwierzęta lądowe wciąż grasują po ziemi, stawała się coraz mniej przekonująca. Cuvier badał szczątki kilku takich olbrzymich zwierząt, jak np. mastodonty, mamuty i leniwce olbrzymie. To właśnie na podstawie skamieniałości dużych kręgowców Cuvierowi udało się udowodnić realność wymierania gatunków, dlatego też uznawał ich szczególną użyteczność.
Takie rozumowanie zastosowali teraz Racki i Lucas w stosunku do późnotriasowej fauny z Lisowic. Ich zdaniem największy potencjał biochronologiczny (wypadkowa rozmiarów ciała i prawdopodobieństwa zebrania skamieniałości) mają dicynodonty i płazy – cyklotozaury i plagiozaury. Ponieważ taksony te dominowały we wcześniejszych okresach, zdaniem Rackiego i Lucasa potwierdzałoby to norycki, a nie retycki wiek stanowiska w Lisowicach. Problem w tym, że brane pod uwagę są nie gatunki, a rodzaje lub nawet większe grupy. Autorzy odpowiadają, że wartość korelacyjna taksonów niskiego poziomu (takich jak gatunki) jest jednak ograniczana przez endemizm (występowanie tylko na danym terenie). W konsekwencji Racki i Lucas stwierdzają, że biostratygrafia kręgowców potwierdza norycki, a nie retycki, wiek dla stanowiska w Lisowicach (co sugerowały już ich wcześniejsze badania geologiczne), co byłoby zgodne z ogólnym wzorcem zoogeograficznym dla tego okresu. Jeśli mają rację, oznaczałoby to, że dicynodonty nie dotrwały do końca triasu, lecz wyginęły przynajmniej kilkanaście milionów lat wcześniej, a forma lisowicka (i być może jeszcze kilka amerykańskich i afrykańskich) były tylko ostatnimi niedobitkami. Mimo iż autorzy są pewni swoich konkluzji, można z pewnością stwierdzić, że nie jest to jeszcze ostatnie słowo w dyskusji na temat datowania późnotriasowych stanowisk z Polski.
Racki G., Lucas S.G. 2018. Timing of dicynodont extinction in light of an unusual Late Triassic Polish fauna and Cuvier’s approach to extinction. Historical Biology. https://doi.org/10.1080/08912963.2018.1499734
Dyskusja na Forum Dinozaury.com
Dyskusja na Dinosaur Mailing List [j. ang.]